Dziękuję
Ewi za betowanie. Co ja bym bez Ciebie zrobiła?♥
Siedziałam
sama w "swoim" nowym pokoju. Snape wyszedł jakieś dwie
godziny temu. Ciekawe, co on tyle czasu robił? Prawdę mówiąc, to
już wolałam, kiedy był tu, na miejscu. Bo czym ja sama mam się
zająć? Po prawdzie byłam w tym domu pierwszy raz i nie do końca
wiedziałam, co gdzie się znajduje. Może i streścił mi, co gdzie
jest, ale to na pewno nie była wystarczająca wiedza.
Postanowiłam
porozglądać się po domu. Najpierw zeszłam na dół. Naprzeciwko
mnie były dębowe, masywne drzwi. Otworzyłam je powoli. To, co
zobaczyłam było dla mnie sporym zaskoczeniem. Weszłam do sypialni
Snape'a. Wszystko było w odcieniach złota, czerni i fioletu. Na
początku byłam przekonana, że cały dom będzie w barwach
Slytherinu i... nie mogłam się bardziej mylić. Tak, wiem, trochę
głupie podejście do sprawy, ale czego mogłam się spodziewać po
Mistrzu Eliksirów? Różowych króliczków? Na tą myśl zachciało
mi się śmiać. Moja wyobraźnia płatała figle.
Kiedy
tak rozglądałam się z ciekawością po pomieszczeniu,
niespodziewanie poczułam na ramionach lodowate dłonie i zamarłam.
No masz, jeszcze przed chwilą narzekałam, że go tu nie ma, a teraz
zjawił się w nieodpowiednim momencie!
-
Granger... - wysyczał mi do ucha i teraz byłam już całkowicie
pewna, że za mną stoi Snape. - Mogę wiedzieć co robisz w mojej
sypialni?
-
Ja... chciałam obejrzeć dom - powiedziałam cicho. - Przepraszam...
- dodałam niepewnie, bojąc się odwrócić w jego stronę. Nie
chciałam, żeby był naburmuszony do końca dnia, nawet jeśli
niedługo miałam położyć się spać.
-
I zaczęłaś zwiedzanie od mojej sypialni? - Facet pluł
jadem.
-
Naprawdę przepraszam, profesorze. Nie chciałam naruszać pańskiej
prywatności - odpowiedziałam z pokorą. - P-przepraszam... - Nie
potrafiłam powiedzieć dlaczego, ale głos zaczynał mi się łamać.
W ogóle ręce mi się trzęsły. Bałam się go, zwyczajnie się go
bałam. Że też to on musiał być moim opiekunem!
-
No, dobrze... Ale pamiętaj, że nie wolno ci tu więcej
wchodzić – pouczył mnie bezbarwnym tonem. - Za dziesięć minut
kolacja.
-
Tak, profesorze. Zapamiętam - odparłam pośpiesznie, po czym
momentalnie udałam się do "siebie".
Po
chwili zeszłam szybciutko na dół. Weszłam do kuchni, w której
nikogo nie było. Szybkim krokiem udałam się do salonu.
-
No w końcu - usłyszałam "powitanie". - Chodź, skrzaty
już pewnie podały kolację.
-
Ma pan tu skrzaty? - spytałam zaskoczona. W Hogwarcie da się
jeszcze zrozumieć, ale tutaj? Po co facetowi skrzaty?
-
Oczywiście, że tak. Ten dom nie jest znowu taki mały, sam bym
sobie nie poradził. - Fakt... ale to i tak jest wykorzystywanie.
-
No na co czekasz? Marsz do jadalni - rzucił twardo. Przeszliśmy do
małej jadalni, gdzie na stole leżała przygotowana kolacja.
****
Zapadł
mrok. Uczniowie dawno byli w swoich łóżkach, a na korytarzach
dyżurowali nauczyciele. Tylko w jednym z dormitoriów paliło się
jeszcze światło. Harry i Ron nie mieli zamiaru się jeszcze kłaść
spać. Przynajmniej jeden z nich. Potter cały czas martwił się o
przyjaciółkę, która w jego mniemaniu była w wielkim
niebezpieczeństwie. Otóż obawiał się, że może zostać
zgwałcona przez "Starego Tłustowłosego Dupka Z Lochów".
-
Harry...
-
Co ?
-
Może zgasimy już światło? McGonagall patroluje... - powiedział
spokojnie Weasley.
-
No, dobrze... To zgaś... -odparł młody Potter. Po chwili w
pomieszczeniu zapanowała ciemność. Ucieszony Ron skoczył na łóżko
jak pantera na swoją przyszłą zdobycz.
-
Ron, do licha! Co ty wyprawiasz?
-
Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień... Chcę mi się spać... - i
ziewnął przeciągle.
-
A co ma powiedzieć Hermiona? Pomyślałeś chociaż o niej? -
oburzył się Potter.
-
No, jasne, że tak... Ale teraz jestem naprawdę śpiący...
-
Tak, a jak przyjdzie co do czego, to zawsze możesz na niej polegać!
-
Oj, Harry...
-
No co? Martwię się.
-
Zakochany jesteś, więc cię nie zabiję... Ale jedno ci powiem.
Zachowujesz się jak baba!
-
A jak mam się zachowywać? Hermiona jest w domu Snape'a! Snape'a,
rozumiesz?
-
Przecież jej nic nie zrobi...
-
A skąd to niby wiesz? Jemu nie można ufać!
-
To, że temu sukinsynowi nie można ufać, to wiem. Ale chyba nie
zrobi takiej głupoty! Przecież różni ich 30 lat! A on jest jej
nauczycielem.
-
Ron...
-
No co?!
-
To jest Snape!
*****
Obudziły
mnie ciepłe promienie słoneczne. Otworzyłam leniwie oczy, ale
momentalnie znów je zamknęłam. Przecież te okna były zasłonięte,
kiedy szłam spać, sama je zasłaniałam... Snape! Spojrzałam na
zegarek. Była szósta rano. Wstałam. Założyłam szlafrok i
zeszłam na dół do kuchni. Snape właśnie robił sobie poranną
kawę.
-O,
witam - powiedział i odwrócił się w moją stronę. - Jeszcze w
piżamie?
-Jest
dopiero szósta rano.
-
Wiem, ale mogłabyś się inaczej ubrać. To mnie rozprasza - odparł
drwiąco. Cham i prostak!
-
Oj, przepraszam, ale kiedy godził się pan na opiekę nade mną,
panie profesorze, zdawał pan sobie chyba sprawę z tego, że trzeba
się będzie powstrzymywać – warknęłam.
-
Oj, Granger... Czy tobie się wydaje, że ja mówię poważnie?
-
Wiem, że nie. Ale miło by mi było, gdyby się pan tak do mnie nie
zwracał.
-
Wbrew pozorom nie chciałem cię ani przestraszyć, ani też obrazić.
Chciałem, żeby ten poranek był... przyjemniejszy niż wczorajszy
dzień.
-
W takim razie chyba coś nie wyszło - zauważyłam z irytacją.
-
Niech będzie i tak. Będę cię traktował jak należy.
-
To znaczy jak? Nie będzie pan właził do tymczasowo mojego pokoju,
kiedy śpię?
-
Ja nie wchodziłem do twojego pokoju, gdy spałaś.
-
To kto odsłonił zasłony, które zasunęłam, kiedy szłam spać?
-
Mróżka. - Mogłam się tego domyślić.
-
O! W takim razie zwracam honor. Przepraszam. - Zrobiło mi się
głupio, ale nie dałam tego po sobie poznać.
-
Ile razy masz jeszcze zamiar mnie przeprosić?
-
Och...
-
Idź się przebrać. Mróżka nam zrobi śniadanie.
-
Idę - odparłam lekko zdenerwowanym tonem, po czym odwróciłam się
na pięcie i powoli ruszyłam do pokoju.
-
Panno Granger! - Stanęłam i odwróciłam się w jego stronę.
-
Słucham, profesorze.
-
Zrobić ci kawy?
-
Jeśli pan może, byłoby miło - odparłam z uśmiechem.
Kiedy
się w końcu przebrałam, zjedliśmy śniadanie.
-
Za pół godziny trzeba wyjść. Pij tą kawę, bo nie zdążysz -
zaczął marudzić. - Nie bój się, nic ci tam nie dosypałem -
dodał poważnie.
-
Ufam panu. Po prostu jest jeszcze gorąca - odparłam.
-Bezgranicznie
mi ufasz? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
-Może
i tak – potwierdziłam.
-Dość
pogaduszek, pij tą kawę i się zbieraj.
Powróciłam!
Mam nadzieję, że tego nie żałujecie;p
No pewnie, że jestem zła!!! Ile można czekać na notke?! I co ty sobie wyobrażasz?! Nie masz prawa pisać tak zajebistych notek! Focham się na cb -.- I przy okazji czekam na następną notke^^
OdpowiedzUsuńŹli? Skądże znowu. Cieszę się, że 'wróciłaś'. ;D
OdpowiedzUsuńja tez czekam na kolejną notke i mam nadzieje ,że się doczekam
OdpowiedzUsuńHej super powiadanie czekam na next
OdpowiedzUsuńPozdro i Weny
POISON
ej hello! JA chce NOTKE..! <3
OdpowiedzUsuń